W idealnym świecie potrafilibyśmy odróżnić to co jest rozrywką,co ma wyglądać ładnie i co ma nam sprawić przyjemność, od realnego życia. Tak byłoby w idealnym świecie, a jak jest w naszym?
Kobiety, ale nie tylko kobiety, od małego poddawane są czemuś, co z powodzeniem można by nazwać praniem mózgu. Tzw. „ekonomia piękna” każe nam myśleć, że idealne kobiece ciało jest dokładnie takie jakie widzimy w magazynach, na filmach i w kampaniach reklamowych. Każe myśleć Wam dziewczyny, że nigdy nie jesteście wystarczająco piękne. Dlaczego? Dlatego, że gdybyście były, a przynajmniej tak się czuły, nie potrzebowałybyście tych wszystkich produktów, które wielkie korporacje związane z kosmetykami czy modą mają Wam do zaoferowania.
Pierwszy lepszy przykład:
Czy potrafisz jakoś logicznie wytłumaczyć mi po co kobieta chce oszukiwać faceta? Wiemy, że ta piękna twarz to w pewnym stopniu zasługa makijażu, wiemy, że prawdopodobnie nosisz stanik push-up, ale jak bardzo musimy się oszukiwać? Przecież i tak, w trakcie tego „randez vous” w sypialni, facet zobaczy i dotknie tych piersi bez efektu push-up, i co wtedy?
Panów też się nie oszczędza. W idealnym świecie nie oglądaliby filmów pornograficznych, a może inaczej — oglądaliby, ale wiedzieliby, że to tylko rozrywka, która nijak ma się do ich życia erotycznego. W idealnym świecie chodziliby na siłownię, ale nie po to, żeby mieć kaloryfer na brzuchu, ale po to, żeby czuć się dobrze i dbać o swoje zdrowie. Wybieraliby te kobiety, które rzeczywiście im się podobają, a nie szukali nieistniejącego niemalże ideału.
Ale nie żyjemy w idealnym świecie. Oboje dobrze o tym wiemy. Jest coś, co możemy zrobić — oceniajmy krytycznie, wyciągajmy wnioski, bądźmy dla siebie wyrozumiali i… rozmawiajmy z naszymi dziećmi, zanim zrobi to „przemysł piękna”.
Zdjęcie: Stefanie Neves (CC BY 2.0)
Extra :-)
Zgadzam się w 100%:)