Zadaje Ci to pytanie zainspirowany swoim osobistym, nie tak dawnym doświadczeniem. Chciałbym się z Tobą podzielić pewną historia, która skłoniła mnie do przemyśleń w sprawie relacji damsko-męskich, a która również Tobie może się przydać.
Poznałem jakiś czas temu pewną dziewczynę. Nie ukrywam, że kierowany poprzednimi doświadczeniami na początku znajomości trzymam pewien dystans. Jak się okazało tego samego nie można było powiedzieć o drugiej stronie, co za każdym spotkaniem stawało się co raz bardziej oczywiste. Co gorsza okazało się także, że dziewczyna ta bardzo chciała mieć chłopaka. Powiesz pewnie : „A co w tym złego? Każda z nas chce mieć chłopaka”. Jest tu jednak pewna subtelna różnica. Bo czym innym jest chcieć, a czymś zupełnie innym bardzo potrzebować. To się czuje. A gdy już się wyczuje, wtedy… zainteresowanie taką osobą znika w tempie równym powietrzu uciekającym z przebitego balona.
Jest coś takiego w nas, że tak na prawdę nie chcemy być dla kogoś niezbędni do życia. Sprawia to bowiem, że czujemy się przytłoczeni, brakuje nam w takiej relacji jakże potrzebnej wolności i przestrzeni. Często takie warunki stwarzamy sobie w związku, a później dziwimy się, że czujemy się sobą znudzeni albo coś nie wychodzi. Ale kwestię związków zostawmy na później.
Kobieta bluszcz
Ten błąd kobiety często popełniają na bardzo wczesnym etapie znajomości (faceci zresztą też). Są takie typy dziewczyn, które bardzo szybko i łatwo „czepiają się” nie tylko danego faceta, ale także pewnej wizji ich związku, małżeństwa czy nawet posiadania z takim jegomościem potomstwa. Zdaje się to być jakąś naturalną reakcją biologiczną, która jednak działa na facetów zupełnie nie tak jak powinna ;)
Wracając do mojej historii. Dziewczyna ta szybko dała mi do zrozumienia, że mnie bardzo potrzebuje. Czasami nie trzeba tego mówić; możesz nie pisać do faceta pierwsza, możesz milczeć miesiącami, ale gdy on raz wyczuje, że za bardzo się go „uczepiłaś”, to już nie będziesz w stanie zrobić nic aby go sobą zainteresować. Może się tak zdarzyć, że on da Ci szansę z litości, może nie będzie miał alternatywy, ale, tak w głębi serca, czy rzeczywiście byłabyś w stanie zadowolić się skrawkami uczuć?
Jak się domyślasz moja historia nie kończy się „happy endem”. Mimo mnóstwa zalet, które miała ta dziewczyna, nie potrafiłem się do niej przekonać. Coś mnie odpychało, coś kazało się trzymać od niej z daleka. Dziś już wiem, że nie była gotowa. Dziś już wiem też, że każdy kto zupełnie poważnie mówi drugiej osobie: „nie mogę bez ciebie żyć” czy „jesteś dla mnie jak powietrze” nie jest tak na prawdę gotowy do zdrowej, dojrzałej relacji z drugim człowiekiem. Potrzebujemy wolności, potrzebujemy przestrzeni. Potrzebujemy pozwolić sobie i innym być odrębnymi jednostkami, nawet jeśli kochamy ich nad życie; a może zwłaszcza wtedy.
To działa w dwie strony. Ja też kiedyś byłem „potrzebującym”; czasami nadal nim bywam. Kobiety nie znoszą takich facetów; facetów, którzy potrzebują ich aby poczuć się jak mężczyzna. Facet, podobnie jak i kobieta musi umieć być szczęśliwy sam ze sobą. Jak to zrobić? Po latach szukania odpowiedzi mogę powiedzieć, że to umiejętność jak każda inna – nabywa się ją poprzez ćwiczenie.
Jednym z takich ćwiczeń jest skupianie się na tym co przynosi nam radość. Mogą to być nawet bardzo małe przyjemności jak codzienna herbata, gorąca kąpiel, dbanie o siebie, dobra książka, spotkanie ze znajomymi czy wreszcie coś co jest naszą pasją, coś co uwielbiamy robić. Naprawdę, jest tyle wspaniałych rzeczy, za które warto być wdzięcznym, tylko w tym biologicznym pędzie, żeby znaleźć i utrzymać partnera my ich zwyczajnie nie zauważamy.
Wielu z nas wydaje się, że jak znajdziemy „tego jedynego” czy „tą jedyną” to wszystko się ułoży – zaczniemy się cieszyć życiem, będziemy szczęśliwi, znajdziemy pasję. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie – najpierw musisz być szczęśliwa sama ze sobą, dopiero wtedy możesz z kimś to szczęście pomnażać. W przeciwnym razie będziesz tylko uczuciowym wampirem, a uczucie, które nazywasz miłością może się okazać najbardziej z egoistycznych uczuć pod słońcem.
Nic na siłę
Podsumowując: nic na siłę. Jeśli on tego nie będzie chciał to nie przekonasz faceta żeby coś do Ciebie poczuł, nie sprawisz, że się w Tobie zakocha, nawet jeśli staniesz na rzęsach ;) Czasami po prostu nie jesteśmy w swoim typie, ale któreś z nas, lub nawet obydwoje, zaślepieni przez potrzebę posiadania kogoś przy swoim boku, tak bardzo chcemy się do kogoś „przyczepić”, że z uporem maniaka brniemy w pewne relacje przekonując sami siebie, że „to jest ten” lub „to jest ta”. I stąd biorą się dramaty i teksty w stylu „ja go tak bardzo kocham, a on mnie nie chce”. Ktoś kiedyś powiedział, że „Miłość jest jak odległość pomiędzy dwoma domami – dla obydwu domów taka sama.” Czyż nie miał racji?
A teraz zadaj sobie pytanie: czy jesteś w stanie przyznać się przed samą sobą, że może jednak się mylisz co do „tego jedynego”, który nie do końca jest przekonany, że to Ty jesteś „tą jedyną”? Uświadomienie sobie tego potrafi bardzo boleć, ale na dłuższą metą najczęściej nam się opłaca. Może więc warto odpuścić?